Powrót

CLEAREX – Red Dragons 2:3

CLEAREX Chorzów przegrał we własnej hali Red Dragons Pniewy 2:3 (0:0) w niedzielnym meczu 17. kolejki ekstraklasy.Obie bramki dla naszego zespołu zdobył Robert Gładczak (31, 39 – przedłużony karny). Gola na 2:3 straciliśmy 2 sekundy przed końcem spotkania.

CLEAREX: Damian Purolczak – Robert Gładczak, Mariusz Seget, Paweł Budniak, Daniel Wojtyna – Tomasz Golly, Krzysztof Salisz, Mateusz Omylak, Mikołąj Zastawnik oraz Dawid Pasierbek.

Zagraliśmy w niedzielne popołudnie ze „Smokami” bez kontuzjowanego Bartosza Siadula i chorego Szymona Łuszczka, a w 8. minucie urazu nabawił się Mikołaj Zastawnik i już na boisko nie wrócił. To jednak nie usprawiedliwia porażki, bo okazji do wygranej mieliśmy pod koniec sporo.

Pierwsza, bardzo nerwowa, rwana, połowa zakończyła się bez goli. I sytuacji do ich zdobycia nie było zbyt wiele z obu stron. Najlepszą okazję pod bramką gości miał już w pierwszej minucie Mariusz Seget. Po stracie rywali znalazł się sam na sam z bramkarzem Red Dragons, jednak nic z tego nie wyszło. Pniewianie kilka razy zmusili do wysiłku Damiana Purolczaka, który bronił wszystko pewnie. Tuż przed przerwą „bomby” z dystansu „odpalili” Paweł Budniak i Krzysztof Salisz. Bez rezultatu.

Po zmianie stron najpierw podarowaliśmy rywalom „patelnię”, której na szczęście nie wykorzystali,a zaraz potem Mateusz Omylak trafił w słupek. Coś się zaczęło dziać. W kolejnej akcji dwa metry przed bramkarzem „Smoków” był Tomasz Golly i …. piłka wpadła w ręce golkipera. Goście z rzadka decydowali się na kontry, tym niemniej w 28. minucie po jednej z nich objęli prowadzenie. Odpowiedzieliśmy kanonadą na bramkę pniewian. Nie przyniosła efektu. Za to piękną akcję wyprowadzoną z własnej polowy skutecznie wykończył Robert Gładczak i doprowadził do remisu. Kolejne szybkie rozegranie i po strzale Pawła Budniaka rywali uratował znów słupek. W 34. minucie bramkarz Red Dragons leżał po interwencji, dobijał Golly, wydawało się, że musi być 2:1. Nie było. A przyjezdni trzy minuty później w zamieszaniu wepchnęli nam piłkę do siatki.

„Lotnym” bramkarzem został Gładczak i ruszyliśmy do natarcia. Przyniosło skutek dzięki przedłużonemy rzutowi karnemu. Brzmi niewiarygodnie, ale przegraliśmy ten mecz. Przeciwnicy wyprowadzili ostatnią akcję i dwie sekundy przed syreną Damian Purolczak skapitulował. Na reakcję już nie było czasu.

Już w środę naszych piłkarzy czeka kolejne spotkanie. W pierwszym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski podejmiemy o 19.00 zespół KGHM Euromaster Chrobry Głogów.