Powrót

Działo się w sobotę

Dwa przedłużone rzuty karne i jeden krótki dla gospodarzy, czerwona kartka dla naszego kapitana Szymona Łuszczka,  wygrana 6:3. To po prostu ligowy mecz CLEAREX-u Chorzów!

Kolejne dramatyczne spotkanie rozegrali nasi piłkarze w sobotni wieczór. Zagraliśmy bez pauzującego po czerwonej kartce Przemysława Dewuckiego i chorego Wadima Iwanowa. Zaczęło się od gola dla MOKS-u, na którego szybko odpowiedział Mikołaj Zastawnik. Sam uderzył, sam skutecznie dobił.

Potem sędziowie dopatrzyli się zagrania ręką Szymona Łuszczka, który przewrócił się przed naszą, bramką. Kapitan zakończył w 12 minucie udział w meczu, a przeciwnicy mieli dodatkowo rzut karny. Uratował nas słupek, jednak nie przetrwaliśmy gry w osłabieniu.

Druga połowa należała już do CLEAREX-u. Najpierw Sebastian Leszczak sprytnie zamienił na gola dobre podanie Romana Wachuli i doprowadził do wyrównania, potem na prowadzenie wyprowadził nas Maciej Mizgajski. Co prawda jego „bombę” z rzutu wolnego obronił  białostocki bramkarz, ale po chwili musiał już wyjmować piłkę z siatki.

Kiedy w 34 minucie Wachuła lekkim, precyzyjnym strzałem po raz czwarty zmusił do kapitulacji golkipera MOKS-u wydawało się, że jest po emocjach.

Trener gospodarzy wycofał bramkarza i jego drużyna ruszyła do przodu.  Rafał Krzyśka bronił jednak świetnie. W 37 minucie rywale mieli przedłużony rzut karny, fatalnie zmarnowany. Chwilę potem Mizgajski dynamicznym wejściem przejął piłkę na połowie białostoczan i wpakował ją do siatki. Szóstego gola zdobył  Zastawnik, trafiając z daleka do pustej bramki.

W ostatnich sekundach  Krzyśka obronił przedłużonego karnego, ale później jeszcze gospodarze zdołali go pokonać. Nic to nie zmieniło, bo mecz był już rozstrzygnięty.

Za tydzień, w ostatniej kolejce pierwszej rundy, podejmiemy Red Dragons Pniewy.