Powrót

Co za mecz, co za emocje w chorzowskiej hali

Jeśli chodzi o poziom emocji, promocję futsalu, widowiskową grę – zrobiliśmy w poniedziałkowy wieczór wiele. Chyba nawet najbardziej wybredni kibice nie mogli narzekać na brak wrażeń. Było 4:0, 4:4, a na koniec – 5:4

Zagraliśmy bez kontuzjowanego Mikołaja Zastawnika i chorego Piotra Łopucha. Od początku CLEAREX dyktował warunki na boisku. W 6 minucie kapitalnym rajdem po przejęciu piłki popisał się  Maciej Mizgajski, ale bramkarza gości nie zdołał pokonać, podobnie jak chwilę później Mariusz Seget. Gol wisiał na włosku… i padł w 9 minucie. Po zgraniu głową przez Szymona Łuszczka spod opieki rywala uwolnił się Wadim Iwanow i było 1:0. Atakowaliśmy nadal. Znów szybszy od przeciwnika był Mizgajski i  po świetnym rozegraniu z Tomaszem Golly wpakował piłkę do siatki.

Dopiero później kilka razy zrobiło się gorąco pod naszą bramką. W 14 minucie Bartłomieja Krzywickiego uratował słupek, a w rewanżu piłkę z linii bramkowej wybił jeden z „kancelistów” po strzale Segeta.

Działo się. Bronił golkiper przyjezdnych, to znów Mizgajski zaasekurował Krzywickiego między słupkami.

Do przerwy wynik się nie zmienił. A po zmianie stron najpierw Golly z Robertem Świtoniem przeprowadzili piękną akcję i ten drugi podwyższył prowadzenie. Kiedy w 27 minucie z rogu podał Świtoń, a czwartą bramkę z bliska zdobył Golly, wydawało się, że jest po wszystkim. Zwłaszcza, że w tym momencie powinniśmy prowadzić dużo wyżej. A tymczasem prawdziwe emocje dopiero się zaczynały.

Po pół godzinie gry piłką w twarz dostał nasz bramkarz. Goście egzekwowali rzut rożny, po którym zdobyli kontaktowego gola. A później w ciągu niespełna czterech minut doprowadzili do remisu. Zrobił się horror. Dwie minuty przed końcem spotkania jego losy rozstrzygnął CBN (Człowiek Bez Nerwów), czyli Tomasz Golly. Z bliska na dużym spokoju pokonał bramkarza ze Słomnik.

Wycofanie przez gości bramkarza już niczego nie zmieniło.

Spędzenie w hali chorzowskiego MORiS-u 100 minut w poniedziałkowy ponury wieczór – to był strzał w dziesiątkę. Nie sposób było się nudzić. I już zapraszamy na kolejne emocje.

W niedzielę bowiem  o godzinie 17.00 znów gramy u siebie,podejmiemy AZS Uniwersytet Gdański. Zgodnie z terminarzem to spotkanie miało zostać rozegrane w Gdańsku, jednak z racji problemów „akademików” z halą  zamieniliśmy się z nimi w roli gospodarza.