Plan zrealizowany
Nie są łatwe mecze, które wypada wygrać, bo inny wynik byłby przykrą niespodzianką. Nasi piłkarze poradzili sobie z takim zadaniem w sobotnie popołudnie, chociaż początek był nerwowy. Pierwsi zaatakowali goście i mogli w ciągu kilkudziesięciu sekundach zdobyć dwa gole. Raz spudłowali, potem dobrze bronił Rafał Krzyśka.
Ten zimny prysznic podziałał na naszych piłkarzy orzeźwiająco i potem do przerwy dominowali na boisku. Po trafieniach Wadima Iwanowa i Sebastiana Leszczaka prowadziliśmy 2:0. Niepotrzebny faul dał katowiczanom rzut wolny, z którego kontaktową bramkę strzelił Daniel Wojtyna.
W 14 minucie kapitalne rozegranie Mariusza Segeta z Maciejem Mizgajskim zakończył wepchnięciem piłki do siatki Adam Wędzony. Idealne podanie Mikołaja Zastawnika w 17 minucie z zimną krwią zamienił na czwartego gola Tomasz Golly, a tuż przed przerwą Leszczak tak mocno dośrodkował z lewej strony, że golkiper AZS zaliczył „samobója”. Do przerwy było więc 5:1.
Po zmianie stron „akademicy” spróbowali odrobić straty i .. nadziali się efektowną kontrę zakończoną skutecznie przez Tomasza Golly. Wynik poprawił zaraz jeszcze Mikołaj Zastawnik. Wydawało się, że goście już pogodzili się z porażką, jednak zerwali się jeszcze do natarcia i zdobyli dwa gole w ciągu 32 sekund. Najwyraźniej liczyli na więcej, bo wycofali bramkarza. Nawet trafili nam w słupek, a potem szybko z opcji „lotnego” zrezygnowali, bo nie miała sensu. Dwa razy golkipera AZS pokonał Zastawnik, pokazując niebagatelne umiejętności techniczne, raz Iwanow i zrobiło się 10:3. W końcówce wynik ustalił zawodnik gości Robert Gładczak. Wygraliśmy przekonująco i pewnie, a za tydzień w niedzielę podejmiemy FC Toruń. Poprzeczka będzie na pewno zawieszona dużo wyżej