Wreszcie:)
Wygraliśmy środowe spotkanie z AZS przekonująco, wysoko, pewnie. A zwycięstwo mogło być nawet bardziej okazałe, bo świetnych sytuacji wypracowaliśmy jeszcze przynajmniej kilka. Prowadzenie zapewnił nam Szymon Łuszczek już w 54 sekundzie gry, wykorzystując stratę rywali i sytuację sam na sam z ich bramkarzem.
Dał tym samym sygnał do prawdziwego bombardowania bramki AZS. Do tego nasi piłkarze dołożyli uciążliwy dla przeciwnika pressing. To musiało przynieść efekty. Golkiper katowiczan obronił mnóstwo strzałów, ale był bezradny wobec dobitek Tomasza Golly i Krzysztofa Salisza. Goście zaskoczyli nas raz, kiedy doszło do małego nieporozumienia przed naszą bramką.
Po przerwie szturm naszej drużyny trwał. Defensywa katowiczan nie mogła sobie z nim poradzić i padały kolejne gole (Maciej Mizgajski, Mikołaj Zastawnik). W 31. minucie rywale wycofali na krótko bramkarza. Skończyło się to dwoma skutecznymi rajdami Sebastiana Leszczaka. I golkiper AZS wrócił na swoje miejsce.
W końcówce zadebiutował w ekstraklasie powitany przez kibiców oklaskami 19-letni Łukasz Bidelski, prowadzenie podwyższyli Wadim Iwanow i Mikołaj Zastawnik. Katowiczanie odpowiedzieli trafieniem z przedłużonego karnego i skończyło się naszą wygraną 10:2.
W niedzielę znów gramy przy Dąbrowskiego 113, a rywalem będzie Gatta Active Zduńska Wola.