Huśtawka nastrojów w hali MORiS-u
Clearex prowadził w meczu z AZS UW Darkomp Wilanów, przegrywał, a ostatecznie nasi piłkarze uratowali remis 2:2 po trafieniu Krzysztofa Salisza.
Zaczęło się wybornie, bo już w 36 sekundzie Maciej Mizgajski „zawinął” lewą nogą z ostrego kąta i bramkarz gości chyba bardziej usłyszał, niż zobaczył piłkę. Było 1:0 i wszystko zapowiadało się dobrze, bo potem podwyższyć prowadzenie mogli Szymon Cichy i Bartłomiej Sitko. Niestety, w miarę upływu czasu do głosu dochodzili rywale. Co prawda Rafał Krzyśka instynktownie odbił strzał głową Macieja Pikiewicza z bliska, ale w 10 minucie skapitulował.
Błyskawicznie mógł na to odpowiedzieć Mariusz Seget, jednak piłka odbiła się od słupka.
Drugą połowę zaczęliśmy z debiutującym naszych barwach Michałem Dubielem na boisku. Po kilku minutach musiał jednak zejść z grymasem bólu na twarzy. Wiadomo, że nieszczęścia chodzą parami. Błąd w kryciu pozwolił rywalom zdobyć drugiego gola.
Od tego momentu atakował niemal wyłącznie nasz zespół. Długo nic z tego nie wychodziło, wreszcie Mykyta Mozheiko pokazał niebagatelne umiejętności techniczne, zmylił rywali, wyłożył piłkę Saliszowi i było 2:2. Za chwilę Mizgajski sprawdził trwałość słupka bramki AZS, próbując zaskoczyć golkipera przyjezdnych „bombą” w swoim stylu.
Jedną, ale za to bardzo dobrą, okazję do zdobycia kompletu punktów goście mieli w 37. minucie. Bartosz Przyborek znalazł się sam na sam z Krzyśką i … kibice odetchnęli z ulgą po udanej interwencji naszego bramkarza.
Za tydzień zagramy na wyjeździe z LSSS Lębork. Oby już z Sebastianem Brockim, który w niedzielę z racji drobnego urazu musiał obserwować mecz z ławki rezerwowych.