Mecze Clearex-u to nie rozrywka dla ludzi o słabych nerwach
Nasi piłkarze po raz kolejny udowodnili, że mecze Clearex-u wymagają stalowych nerwów. Wygraliśmy w sobotę z Fit-Morning Gredar 4:3 przegrywając do przerwy 1:3, a decydującego gola Maciej Mizgajski strzelił 40 sekund przed końcem, z przedłużonego rzutu karnego.
Pierwsza połowa mogła się skończyć zupełnie inaczej, bo mieliśmy okazje do zdobycia kilku goli, choćby po uderzeniu Krzysztofa Salisza, czy sytuacji Mariusza Segeta. Tymczasem to goście wyszli na prowadzenie, na co odpowiedział na szczęście szybko Mariusz Seget, rozgrywający kapitalne spotkanie.
Potem znów my atakowaliśmy, a rywale.. zdobyli dwie bramki i po 20. minutach było niewesoło.
Drugą część otworzył trafieniem Seget. Gnietliśmy niemiłosiernie, jednak nic z tego nie wynikało. Krzysztof Salisz egzekwował serię rzutów rożnych i po jednym z nich Mykyta Mozheiko wreszcie wepchnął piłkę do siatki. Wydawało się, że od tego momentu pójdzie już zgodnie z planem, bo Clearex atakował. Szalał Seget, strzelał Maciej Mizgajski, rajd przez całe boisko minimalnie niecelnym uderzeniem zakończył Mozheiko, Sebastian Brocki toczył mnóstwo pojedynków pod bramką brzeżan. Nic nie wpadło, aż do 40. minuty.
Wtedy, po faulu na Brockim, sędziowie zarządzili przedłużony rzut karny. Do piłki podszedł Mizgajski i sprawdził wytrzymałość siatki w bramce.
Goście jeszcze wycofali bramkarza, ale nie wystarczyło im czasu na stworzenie zagrożenia pod nasza bramką.
Dosłownie wywalczyliśmy komplet punktów, a za tydzień kończymy ligowy rok wyjazdowym starciem z Red Dragon Pniewy.