Emocje wielkie, ale mamy tylko punkt
Trzykrotnie wychodziliśmy w niedzielę na prowadzenie, rywale zdołali za każdym razem wyrównać. Rafał Krzyśka obronił przedłużony rzut karny, a w końcówce nie wykorzystaliśmy dwóch minut przewagi po czerwonej kartce bramkarza gości.
Po pierwszej połowie było 2:1 dla nas. Najpierw białostoczanie „zapomnieli” o Mykycie Mozheiko przy rozegraniu autu, potem podwyższyć mógł z bliska Bartłomiej Sitko, jednak chybił. A po chwili MOKS wyrównał, w czym pomógł nasz błąd w defensywie. Przyjezdni jeszcze nie zdążyli się nacieszyć golem, kiedy 14 sekund później fajną akcję zakończył trafienie Szymon Cichy.
Ten sam zawodnik otworzył dwoma silnymi, celnymi uderzeniami drugą połowę. Wydawało się, że lada moment padnie trzeci gol dla naszego zespołu, tymczasem to rywale wyrównali. Odbitą przypadkowo od słupka piłkę wpakował do siatki bardzo aktywny Cristian Neme. I znów nasza odpowiedź była błyskawiczna. Sitko ruszył przez pół boiska do piłki, która wydawała się nieosiągalna, dopadł ją, zagrał do niepilnowanego Cichego i było 3:2.
Ostatnie 10 minut warte było przyjścia do hali MORiS-u. Dwa razy kapitalnie interweniował Rafał Krzyśka, ale w 32. minucie skapitulował po dobitce. W odpowiedzi Szymon Łuszczek trafił w słupek, chwilę potem Krzyśka obronił przedłużony rzut karny.
Niespełna trzy minuty przed końcem świetną akcję przeprowadził Mozheiko, próbujący go powstrzymać bramkarz MOKS Kamil Dobreńko interweniował ręką poza polem karnym i wyleciał z boiska. Przez dwie minuty gry w przewadze mieliśmy kilka wybornych okazji do rozstrzygnięcia spotkania. Nie udało się i trzeba było się podzielić punktami. W niedzielę zagraliśmy bez kontuzjowanego Sebastiana Brockiego.
W środę czeka nas wyjazdowe starcie z Unią Tarnów w 1/8 finału Pucharu Polski