Działo się w Białymstoku
14 goli, dwa krótkie rzuty karne, jeden przedłużony, strzały do pustej bramki, obrony golkiperów, nerwy, emocje, nagłe zwroty akcji – to wszystko przeżyli kibice oglądający niedzielny mecz MOKS Słoneczny Stok Białystok – CLEAREX Chorzów zakończony wynikiem 5:9 (1:2).
W pierwszych, dość chaotycznych, minutach groźniej było pod białostocką bramką. Prowadzenie objęliśmy po dobrze wykonanym rzucie rożnym, kiedy zaskoczył bramkarza gospodarzy Wadim Iwanow.
Białostoczanie szybko wyrównali po szybkiej kontrze. Rafał Krzyśka co prawda pierwszy strzał obronił, jednak przy dobitce nic nie mógł zrobić.
Gospodarze atakowali z wykorzystaniem swojego golkipera i kilka razy zagrozili naszej bramce. Krzyśka wyszedł z tych sytuacji zwycięsko, a w 13 minucie refleksem i sprytem popisał się po drugiej stronie boiska Tomasz Golly, pakując w zamieszaniu piłkę do siatki z najbliższej odległości.
Pierwsza połowa przyniosła sporo emocji, ale w porównaniu z drugą – była nudna.
Krótko po zmianie stron MOKS znów doprowadził do remisu i zaczęła się futsalowa wymiana ciosów. Po rzucie wolnym, rozegranym przez Macieja Mizgajskiego, drogę do siatki znalazł Sebastian Leszczak. Potem z karnego podwyższył Mikołaj Zastawnik, a gola na 5:2 zdobył Mariusz Seget.
Wydawało się, że jest po meczu. Tymczasem gospodarze postawili wszystko na jedną kartę i wycofali bramkarza. I sytuacji – pod obiema bramkami – było mnóstwo, a gole padały gęsto i szybko. Nasi piłkarze zachowali zimną krew i wykorzystali pustą bramkę rywali, nie pozwalając im odrobić strat. W 37 minucie Krzyśka obronił przedłużony rzut karny, zaraz potem Golly ze stoickim spokojem trafił do siatki, ustalając wynik spotkania.