Działo się jak zawsze, ale mamy tylko punkt
Trzykrotnie wyprowadził nas na prowadzenie Sebastian Brocki i za każdym razem widzewiacy potrafili odrobić straty. Wygrana była w zasięgu, choć rywale mieli chyba więcej okazji bramkowych. Świetnie bronił jednak w sobotnie popołudnie Kacper Burzej.
Zabrakło w naszym składzie pauzującego za żółte kartki Szymona Łuszczka. Mógł za to zagrać Aleksander Hartstein, którego czerwona kartka z ostatniego meczu została anulowana, jako pokazana niesłusznie.
Początek należał do gości, naszą obronę i bramkarza nękał przede wszystkim doświadczony Daniel Krawczyk. Potem do głosu doszli nasi. Brocki trafił w boczną siatkę, Alekasnder Hartstein – w ręce golkipera łodzian.
Wreszcie, w 17. minucie, Brocki huknął w okienko z rzutu wolnego i było 1:0. Z prowadzenia cieszyliśmy się tylko 17 sekund i do przerwy wynik brzmiał 1:1.
Po zmianie stron znów snajperskie umiejętności pokazał Brocki. Po dokładnym, długim podaniu Macieja Mizgajskiego nic sobie nie robił z rywala „na plecach”, tylko lekkim strzałem pokonał Dariusza Słowińskiego. Po chwili uderzenie Przemysława Dewuckiego zatrzymał na linii bramkowej jeden z rywali. Zaraz potem straciliśmy Piotra Ćwielonga, który z powodu urazu usiadł na ławce rezerwowych.
Goście szturmowali naszą bramkę, do siatki trafił Krawczyk, a dwa razy piłka odbiła się od poprzeczki.
Kiedy w 35. minucie kapitalną wrzutkę Dewuckiego z rzutu rożnego Brocki zamienił na trzeciego gola widowiskowym uderzeniem z powietrza, wydawało się, że komplet punktów jest blisko.
Rywale wycofali bramkarza i dwie minuty przed końcem zdołali doprowadzić do remisu.
Za tydzień, w niedzielę, zagramy na wyjeździe z Dremanem Opole Komprachcice.