Nie tak miało być
Mnóstwo naszych niewykorzystanych sytuacji podbramkowych, kontuzja Macieja Mizgajskiego, wreszcie – cztery stracone gole. Tak wyglądał, w dużym skrócie, środowy mecz z We-Met Kamienica Królewska.
Zaczęło się od kapitalnej okazji Sebastiana Brockiego, który posłał piłkę między nogami golkipera gości i … trafił w słupek. A zaraz potem rywale w ciągu dwóch minut zdobyli dwie bramki i zrobiło się nieciekawie.
W 5. minucie Mizgajski w swoim stylu przymierzył z dystansu i znów piłka odbiła się od słupka. Chwilę potem sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Łukasz Borkowski. Celne, mocne strzały oddali Domini Jankowski i Sebastian Brocki.
Potem inicjatywę w ofensywie przejęli goście. Brayan Mera trafił w słupek, Milinton Tijerino skompletował hat-tricka, a Borkowski pechowo zaskoczył Maksyma Kisielova. Było 0:4, kiedy po strzale Brockiego piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Po zmianie stron – już bez Macieja Mizgajskiego, który został odwieziony do szpitala – atakowaliśmy, Kisielov grał często na połowie We-Metu. Mieliśmy kilka dobrych okazji, ale zabrakło ich skutecznego zakończenia. Najlepszą miał chyba w 34 minucie świetnie ustawiony Borkowski, ale też nic z tego nie wyszło.
W końcówce po uderzeniu Michała Dubiela piłkę z pustej bramki rywali wybił głową Tijerino, dwa mocne uderzenia Mariusza Segeta zostały obronione i przegraliśmy 0:4.
Warto nadmienić, że w środę zabrakło w naszym składzie kontuzjowanego Marcina Grzywy.
W sobotę na wyjeździe zagramy z mistrzem Polski Constractem Lubawa.