Niedzielna kumulacja problemów
W niedzielny wieczór zagraliśmy w Opolu m.in. bez Sebastiana Brockiego (kartki) i chorego Bartłomieja Sitko, pierwszego gola straciliśmy chwilę przed przerwą, potem gra się nam nie układała, przydarzały się błędy, straty piłki, a rywalom wychodziły kontry. Tak w dużym skrócie wyglądał mecz z Dremanem.
Pierwsza połowa była wyrównana, toczona w dość wolnym tempie. Rafał Krzyśka zanotował kilka dobrych interwencji, raz piłka odbiła się od poprzeczki naszej bramki, a z drugiej strony sytuacji sam nas nie wykorzystał Maciej Mizgajski. Kiedy wydawało się, że ta dość bezbarwna część spotkania nie przyniesie goli, na prowadzenie wyszli rywale.
Drugą połowę gospodarze zaczęli od drugiego trafienia, co ustawiło grę. Ruszyliśmy do odrabiania strat, nadzieliśmy się na kontrę i było 3:0. Mało tego, już w 30. minucie mieliśmy na koncie pięć fauli. Potem nastąpił krótki okres przewagi Clearex-u. Dobre okazje mieli Krzysztof Salisz i Dominik Jankowski. I nic. Z kolei Dreman nie wykorzystał dwóch przedłużonych rzutów karnych (słupek i pudło) w odstępie kilkudziesięciu sekund.
Trener Andrzej Szłapa wycofał bramkarza, lotnym został Przemysław Dewucki. Pięć minut przed końcem Szymon Cichy po dograniu Mariusza Segeta nie zdołał wepchnąć piłki do pustej bramki. Zaraz potem nasz błąd na własnej połowie wykorzystali gospodarze.
Ponieważ drugą żółtą, z co za tym idzie – czerwoną – kartkę zobaczył Dewucki, jego obowiązki przejął Szymon Łuszczek. Ponieważ kara dotyczyła zawodnika na ławce (błąd przy zmianie), nie graliśmy w osłabieniu.
Atakowaliśmy, golkipera przeciwnika „sprawdzili” Łuszczek i Seget, ale piątą bramkę zdobyli gospodarze. Równo z końcową syreną wynik ustalił z bliska Mykyta Mozheiko.