Widowisko ekscytujące, szkoda straconych punktów
Kibice, których sporo zasiadło na widowni hali chorzowskiego MORiS-u, na pewno nie żałowali czasu poświęconego na sobotni mecz z Piastem. Było w nim wszystko: siedem goli, mnóstwo walki, sytuacji podbramkowych. Zabrakło zwycięstwa, które było – wydawało się – na wyciągnięcie ręki.
Zaczęło się świetnie, bo Przemysław Dewucki już w 18. sekundzie wepchnął z bliska piłkę do bramki gości. Potem to gliwiczanie byli w natarciu, a Mateusz Bednarczyk miał co robić. Kolejnego gola zdobyli jednak nasi, po akcji dwóch pozyskanych latem zawodników. Szymon Cichy uderzył, a ustawiony przed bramkarzem rywala Mykyta Możejko załatwił sprawę.
Kiedy Dominik Śmiałkowski zmniejszył stratę Piasta wydawało się, że czekają nas ciężkie chwile. Tymczasem blisko pokonania Michała Widucha był Sebastian Brocki, a tuż przed przerwą golkipera przyjezdnych zaskoczył płaskim uderzeniem kapitan Clearex-u Szymon Łuszczek.
Drugą połowę otworzył Szymon Cichy strzałem w słupek z rzutu wolnego. Goście szybko wycofali bramkarza i w ciągu niespełna minuty, zdobyli dwa gole po zamknięciu akcji przez Rodrigo Dasaieva..
Zaczęły się prawdziwe emocje, bo o komplet punktów walczyły oba zespoły. W 36. minucie strata piłki na połowie Piasta pozwoliła gliwiczanom wyprowadzić kontrę, zakończoną trafieniem Mateusza Mrowca.
Trener Andrzej Szłapa wprowadził lotnego bramkarza. Został nim Dewucki. Atakowaliśmy do końca, były okazje do wyrównania, jednak nie udało się uratować remisu.
W sobotnim składzie zabrakło rehabilitujących się po urazach Michała Dubiela i Roberta Rotuskiego oraz bramkarza Rafała Krzyśki, który pauzował za czerwoną kartkę z ostatniej kolejki poprzedniego sezonu.