Wracamy bez punktów
To nie był nasz dobry mecz, jeśli chodzi o skuteczność, tudzież błędy w defensywie. Gospodarze też się mylili przed własną bramką, ale bez takich konsekwencji. Mogliśmy w Warszawie przegrać wyżej, gdyby nie kilka interwencji Maksyma Kisielova, mogliśmy również wywieźć dużo lepszy wynik, wykorzystując swoje okazje.
Pierwsze 10 minut wyrównanej gry nasi zwieńczyli bardzo fajną akcją. Po podaniu Macieja Mizgaskiego niedokładnie uderzył z dobrej pozycji Sebastian Brocki. Złapał się za głowę, a po chwili po drugiej stronie boiska naszego bramkarza pokonał Michał Klaus i gospodarzom grało się łatwiej.
Dwie kontry Legii dały jej kolejne gole przed przerwą.
Druga część zaczęła się od „bomby” Przemysława Dewuckiego. Bramkarzy rywali odbił piłkę, a Brocki wpakował ją do siatki. Krótko potem mógł zdobyć kolejnego gola, ale trafił w słupek.
Golkipera Legii sprawdzili jeszcze Mariusz Seget i Aleksander Hartstein. Bez efektu. A rywale strzelili w krótkim odstępie czasu dwa razy i prowadzili już 5:1
Ofensywne nastawiony Brocki ponownie obił słupek, a bardzo mocne uderzenie Marcina Grzywy zostało obronione.
Na szóstego gola Legii odpowiedział pięknym wykonaniem rzutu wolnego Brocki, ustalając wynik.
Za tydzień do Chorzowa przyjedzie beniaminek Sośnica Gliwice.