Zabrakło trochę szczęścia i dokładności
Choć nie byliśmy faworytem starcia z mistrzem Polski na jego boisku, to wynik środowego spotkania mógł być zdecydowanie lepszy. W kilku sytuacjach zabrakło dokładności w wykończeniu akcji, trochę szczęścia (samobój), a dodatkowo jednej – najładniejszej – bramki zdobytej przez Łukasza Biela sędziowie nie uznali.
Pierwsze minuty meczu należały do nas, tyle, że nie udokumentowaliśmy tego trafieniem, a na domiar złego w 4. minucie piłka pechowo odbiła się od Michała Dubiela i zmyliła Kacpra Burzeja. Potem gospodarze podwyższyli prowadzenie napierw po rozegraniu z rogu, potem – uderzeniem z rzutu wolnego. I tak zostało do przerwy.
W 29 minucie gliwiczanie, którzy przygotowują się do decydujących meczów w Lidze Mistrzów prowadzili już 5:0, ale ostatnia faza spotkania należała do nas. Kontaktowego gola zdobył Biel, wykorzystując błąd rywali przed ich bramką, potem Robert Rotuski wyprowadził szybką kontrę z własnej połowy, zakończoną strzałem w słupek, a po chwili znów zaskoczył bramkarza Piasta Biel.
Atakowaliśmy dalej, w 38. minucie Biel miał szansę na hat-tricka. Po jego piekielnie mocnym uderzeniu bramkarz rywali nie zareagował, ale sędziowie dopatrzyli się w tej sytuacji faulu i trafienia nie uznali.
Gospodarze mieli problem z wyprowadzeniem akcji zaczepnych, ale utrzymali bardzo korzystny rezultat.