Znów wielkie emocje, horror z happy endem
Kiedy gra CLEAREX Chorzów, na boisku się dzieje, niezależnie od naszego składu. W sobotę zabrakło pięciu graczy, dwóch kolejnych wypadło w trakcie spotkania. Swoją koszulkę z numerem „3” musiał wyjąć z szafy trener Mirosław Miozga i wspomóc młodszych kolegów nie tylko z ławki.
Gospodarze od początku nastawili się na kontry, pozwalając nam prowadzić grę. Ta taktyka okazała się do przerwy skuteczna. próbowaliśmy z daleka, próbowaliśmy z bliska. I nic. Okazje mieli Sebastian Leszczak, Szymon Łuszczek, Mariusz Seget, ale wszystkie te próby nie przyniosły efektu. A rywale po dwóch, bardzo podobnych, szybkich akcjach prowadzili 2:0. Jeszcze przed przerwą Leszczak zdążył pięknym strzałem w okienko zmniejszyć stratę.
Od początku drugiej części nie mógł już kontynuować gry Seget. Mimo to atakowaliśmy. Znów mieliśmy kilka okazji i znów zabrakło ich skutecznego wykończenia. W dodatku w 32.minucie nasz kapitan Szymon Łuszczek zderzył się z rywalem i z rozbitą głową, zakrwawiony też usiadł za linią boczną.
Wbrew tym wszystkim kłopotom parliśmy do przodu. Pressing, zaangażowanie, charakter, walka, dużo biegania. To wszystko przyniosło skutek. Wyrównał Adam Wędzony, potem w podobnej sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali przytomnie zachował się Robert Rotuski.
Gospodarze zareagowali wycofaniem bramkarza, ale nie stworzyli zagrożenia po drugiej stronie boiska, Ostatecznie wyłączył im ”prąd” bardzo aktywny Wędzony. Odebrał piłkę przeciwnikowi na jego połowie i wpakował ją do siatki.
Reasumując. Nie mogli w sobotę zagrać kontuzjowani Mikołaj Zastawnik i Przemysław Dewucki, zawieszony na trzy mecze po skardze Piasta Gliwice Daniel Krawczyk oraz pauzujący za żółte kartki Sebastian Brocki i Rafał Krzyśka. W drugiej połowie do tego grona dołączyli Łuszczek i Seget. I co? i Wygraliśmy Takie rzeczy tylko w CLEAREX-ie.:)