Powrót

Defensywa, bramkarz i skuteczność

Kapitalna  gra naszego zespołu w defensywie, świetne interwencje Rafała Krzyśki w bramce i – wreszcie – skuteczność w ataku. Efekt? Mistrz Polski w sobotę musiał uznać wyższość CLEAREX-u.

Gdyby w hali chorzowskiego MORiS-u  byli kibice – na pewno nikt by siedział. Bo działo się, oj działo. od pierwszej do ostatniej sekundy.

Goście wcześniej w tym sezonie nie stracili nawet punktu, my przegraliśmy wysoko dwa ostatnie spotkania. To nas nie stawiało w roli faworyta, ale… futsal jest nieobliczalny. Jak się okazuje – CLEAREX – też.

Wszystko zaczęło się od widowiskowego gola Przemysława Dewuckiego, który pokonał Bartłomieja Nawrata z ostrego kąta.  Z kolei po drugiej stronie dwoma dobrymi obronami błysnął Krzyśka. Od początku gra była szybka, ostra, momentami za bardzo. Na 2:0 podwyższył z rzutu wolnego Sebastian Leszczak. Strzał był nie do obrony.

Bielszczanie  oczywiście nie zamierzali  odpuszczać. Po 12 minutach był już remis ,po trafieniach Alexa Viany i Michała Marka. Zostawiliśmy im za dużo swobody. Zrobiło się na boisku jeszcze bardziej nerwowo.  Na szczęście atmosferę uspokoił nieco nasz kapitan Szymon Łuszczek, zdobywając z trudnej pozycji trzeciego gola.

Sporo ożywienia wniosło wejście na boisko Mikołaja Zastawnika. To po jego dokładnym podaniu Adam Wędzony „zamknął” akcję i było 4:2, A trzy sekundy przed przerwą Dewucki w piękny sposób zmusił po raz piąty do kapitulacji Nawrata.

Wiadomo było, że Rekord po zmianie stron przystąpi do walki o odrobienie strat. Nasz przestój pozwolił rywalom na strzelenie dwóch goli  w krótkim odstępie czasu. Mało tego, w 34 minucie wyleciał z boiska Łuszczek po drugiej żółtej kartce. I co? I nic. Graliśmy przez dwie minuty w osłabieniu, a Krzyśka zamurował bramkę.

Trzy minuty przed końcem spotkania przeciwnicy wycofali bramkarza i było baaardzo gorąco. Broniliśmy skutecznie, z dobrą asekuracją i szczęśliwie, bo raz uratował nas słupek. O przerwę poprosił trener CLEAREX-u Mirosław Miozga. Do pustej bramki Rekordu nie trafił z daleka Zastawnik, ale zrobił to Wędzony i było po wszystkim. 6:4.

W środę o 18.00  podejmiemy w zaległym meczu FC Toruń