Bez punktów i goli w sobotnim meczu
Świetna gra naszego bramkarza Kacpra Burzeja i kilka fajnych kontr nie wystarczyło, by wywieźć korzystny wynik z Bielska-Białej. Tym bardziej, że graliśmy bez pauzujących za kartki Sebastiana Brockiego i Pawła Barańskiego oraz kontuzjowanego Mariusza Segeta.
Gospodarze stworzyli zdecydowanie więcej groźnych sytuacji, oddali więcej strzałów i wygrali. O wysokim wyniku zadecydowały ostatnie minuty.
Pierwsza połowa, choć częściej atakowali bielszczanie, mogła zakończyć się korzystniejszym rezultatem. Okazję sam na sam z bramkarzem rywali miał Piotr Ćwielong, potężnie uderzył Aleksander Hartstein, zmuszając do interwencji Bartłomieja Nawrata. Golkiper Rekordu został też „zatrudniony” przez Macieja Mizgajskiego uderzeniem z dystansu. Rywali byli skuteczniejsi i do przerwy prowadzili 2:0.
Niestety, tuż po zmianie stron podwyższyli wynik. Później Maciej Mizgajski z Piotrem Ćwielongiem przeprowadzili najładniejszą naszą akcję, zakończoną minimalnie niecelnym strzałem tego pierwszego. Bramkarz Rekordu poradził sobie z uderzeniami Łukasz Borkowskiego i Przemysława Dewuckiego, a później dominowali już przeciwnicy. Potrafili to przekuć na kolejne gole i wygrali 8:0.
Za tydzień w niedzielę zagramy na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław w 1/16 finału Pucharu Polski.