Bez bramek w meczu z GAF
CLEAREX Chorzów zremisował u siebie z GAF Omega Gliwice 0:0 w niedzielnym meczu 15. kolejki ekstraklasy.
CLEAREX: Damian Purolczak – Paweł Budniak, Daniel Wojtyna, Szymon Łuszczek, Bartosz Siadul – Robert Gładczak, Mateusz Omylak, Tomasz Golly, Krzysztof Salisz oraz Mariusz Seget, Mikołaj Zastawnik.
Do przerwy mogliśmy – ba, powinniśmy – prowadzić przynajmniej dwoma bramkami. Wystarczy powiedzieć, że Paweł Budniak najpierw po sprytnej kiwce trafil w poprzeczkę, a potem nie wykorzystał sytuacji sam na sam z gliwickim bramkarzem. Było jeszcze kilka bardzo dobrych momentów. A w 17. minucie Mateusz Omylak nie „zamknął” akcji tuż przy słupku po zagraniu Budniaka. I piłka nie wpadła do siatki, chociaż wydawało się to niemożliwe.
Goście rzadziej dochodzili do bramkowych okazji, ale też mogli zdobyć gola. Raz, po błędzie w kryciu, Damiana Purolczaka „wspomógł” słupek, a tuż przed przerwą nasz bramkarz wyszedł obronną ręką (i nogą) z bardzo groźnej sytuacji.
Po zmianie stron nadal warunki na boisku dyktowali gospodarze. Pojedynek jeden na jeden z bramkarzem GAF przegrał Mariusz Seget, kilka razy nękał bezskutecznie golkipera gości Mikołaj Zastawnik, po technicznym uderzeniu Daniela Wojtyny piłkę z pustej bramki wybił jeden z gliwiczan, a po chwili odbiła się od słupka po strzale tego samego zawodnika. Przyjezdni ograniczali się do pilnowania remisu, okazji do zmiany wyniku mieli mało. Ale mogli wygrać, bo w ostatniej sekundzie egzekwowali rzut wolny z niewielkiej odległości. Nic się jednak w kwestii wyniku nie zmieniło.
Kibice skandowali, że CLEAREX był lepszy. Był na pewno. Tyle, że nie potrafiliśmy tej przewagi udokumentować bramkami.Straciliśmy dwa punkty i Bartosza Siadula, który przy strzale w 6. minucie złamał palec u nogi. Słowem, jak pech, to pech.