Powrót

CLEAREX – Piast 1:3 (relacja)

CLEAREX Chorzów przegrał we własnej hali z Piastem Gliwice 1:3 (0:1)w niedzielnym meczu 6 kolejki ekstraklasy. Bramki: Sebastian Szadurski (20, przedłużony karny),  1:1 Mateusz Omylak (27), 1:2 Sebastian Szadurski (35, przedłużony karny), 1:3 Przemysław Dewucki (40).

CLEAREX: Patryk Puzio – Robert Gładczak, Szymon Łuszczek, Mariusz Seget, Wadim Iwanow – Karol Zdunek, Tomasz Lutecki, Mateusz Omylak, Maciej Mizgajski oraz Robert Świtoń.

Trener Mirosław Miozga po raz kolejny musiał „łatać” skład dręczony wszelkiego rodzaju dolegliwościami. Do nieobecnych od dłuższego czasu Mikołaja Zastawnika i Piotra Łopucha dołączył w ostatniej chwili Tomasz Golly. A gdyby goście wiedzieli, ile w naszym zespole było w niedzielę w pełni zdrowych zawodników, na pewno jechaliby do Chorzowa ze śpiewem na ustach i pewnością wygranej.

Przegraliśmy w dziwny sposób. Na początku przycisnęliśmy rywali, groźnie było pod ich bramką. Mateusz Omylak trafił w poprzeczkę. Niestety, już w 7 minucie mieliśmy na koncie pięć fauli. Chwilę potem po uderzeniu Tomasza Luteckiego gliwiczan uratował słupek. Goście nie potrafili stworzyć żadnego zagrożenia pod naszą bramką. Wydawało  się, że – nie licząc fauli – sytuacja jest pod kontrolą. Tym bardziej, że w 16 Maciej Mizgajski egzekwował przedłużony rzut karny. Ale nie trafił w bramkę. To trochę podbudowało przeciwnika. A jeszcze bardziej podbudował go gol z przedłużonego karnego zdobyty sekundę przed przerwą. Taka przysłowiowa bramka „do szatni”.

Po zmianie stron zaatakowaliśmy. Już po kilkudziesięciu sekundach wyrównać mógł Wadim Iwanow, jednak wywalczył tylko rzut rożny. Potem bardzo dobrą okazję miał Mariusz Seget, tyle, że znów górą był gliwicki golkiper.

W 26 minucie po bardzo brzydkim faulu wyleciał z boiska po dwóch żółtych kartkach zawodnik Piasta Michał Grecz i na dwie minuty osłabił swój zespół. Szybko to wykorzystaliśmy i Mateusz Omylak z bliska doprowadził do wyrównania. Zaraz potem po kontrze prowadzenie mógł nam dać Robert Świtoń, do pokonania bramkarza gości zabrakło niewiele. Później było jak meczu piłki ręcznej – akcja za akcję, cios za cios.

Od 34 minuty znów graliśmy z bagażem pięciu fauli. Patryka Puzio wyręczyła poprzeczka po uderzeniu jego odpowiednika w drużynie przeciwnej, a kilkadziesiąt sekund później znów stanął oko w oko z Sebastianem Szadurskim, wykonującym drugi przedłużony karny. I było 1:2.

W ostatnich dwóch minutach graliśmy z lotnym bramkarzem Iwanowem. Jedna z ostatnich akcji rywali przyniosła im trzeciego gola. Pierwszy strzał Wadim jeszcze obronił, przy dobitce nie miał szans.

Pocieszające dla kibiców mogło być obejrzenie szybkiego, pełnego walki i zwrotów akcji meczu. Punkty wywalczyli jednak goście.

Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa dla reprezentacji, a po niej 20 listopada zagramy na wyjeździe z FC Toruń.