Powrót

Koniec pucharowej przygody po horrorze

CLEAREX Chorzów przegrał we własnej hali z Piastem Gliwice 5:6 (3:4) w środowym ćwierćfinale Pucharu Polski. Do półfinału awansowali goście. Bramki: 0:1 Przemysław Dewucki (3), 0:2 Dominik Śmialkowski (4), 0:3 Sergio Parra (6), 1:3 Mikołaj Zastawnik (16), 1:4 Marcin Grzywa (17, rzut wolny), 2:4 Mikołaj Zastawnik (19), 3:4 Tomasz Golly (20),  4:4 Mikołaj Zastawnik (22), 5:4 Sebastian Leszczak (31), 5:5 Rafał Franz (37), 5:6 Sergio Parra (40)

CLEAREX: Rafał Krzyśka, – Krzysztof Salisz, Wadim Iwanow, Mikołaj Zastawnik, Tomasz Golly – Maciej Mizgajski, Sebastian Leszczak, Adam Wędzony, Mariusz Seget oraz Robert Świtoń.

 

W niedzielę ligowy mecz w chorzowskiej hali wygrali gliwiczanie 3:1. Środowy pojedynek o wejście do półfinału Pucharu Polski przyniósł dużo więcej emocji, ale też zwyciężyli goście.

Do składu naszej drużyny wrócił po pauzie za żółte kartki Mikołaj  Zastawnik.

Pierwsza połowa przejdzie zapewne do historii naszego klubu. Powinniśmy po 20 minutach wysoko prowadzić, tymczasem mozolnie odrabialiśmy straty. Wystarczy powiedzieć, że do przerwy gości ratowały słupki,  poprzeczka, nie wykorzystaliśmy sytuacji sam na sam z bramkarzem, a nawet pustą bramką. Nic nie wpadało. A gliwiczanie byli skuteczniejsi. Po sześciu minutach prowadzili 3:0, mając trzy przeciętne sytuacje.

Nasi piłkarze zaczęli trafiać w końcówce. Najpierw Mikołaj Zastawnik zaskoczył golkipera Piasta z daleka, potem uciekł faulującemu go rywalowi i nie dal szans bramkarzowi, wreszcie dokładne dogranie Sebastiana Leszczaka z bliska sfinalizował Tomasz Golly. Wynik nie był już taki zły, chociaż daleki od tego, co się działo na boisku.

Drugą część zaczął od strzału w słupek Tomasz Golly, ale za chwilę wyrównał Zastawnik. Potem Rafała Krzyśkę wspomogła poprzeczka, tak samo zakończył się strzał Sebastiana Leszczaka. Wreszcie w 31. Leszczak wyprowadził nas na prowadzenie.  Niestety błąd w defensywie pozwolił rywalom wyrównać. W kolejnej swojej akcji Leszczak  … trafił w słupek, a w odpowiedzi Krzyśka wybronił w sytuacji sam na sam.

W końcówce sędziowie nie uznali gola Mariusza Segeta, jako zdobytego po faulu.

14 sekund przed syreną, kiedy pachniało dogrywką,  Sergio Parra w zamieszaniu ustalił wynik spotkania.

Po prawdziwym horrorze odpadliśmy w ćwierćfinale Pucharu Polski.