Powrót

Wynik inny niż gra

Było w tym meczu wszystko: bramki, sytuacje, parady bramkarzy, strzały w słupki, poprzeczkę, a nawet gol na 3:2 zdobyty ręką. Ostatecznie przegraliśmy w Bielsku – Białej z Rekordem 3:6 (1:1). CLEAREX: Rafał Krzyśka – Szymon Łuszczek, Mikołaj Zastawnik, Mariusz Seget, Wadim Iwanow – Robert Gładczak, Maciej Mizgajski, Mateusz Omylak, Sebastian Leszczak oraz Adam Wędzony.

W pierwszej połowie kilka razy rewelacyjnie zachował się Rafał Krzyśka, który uratował nas od strat. Miał też nieco szczęścia, bo dwukrotnie ratował go słupek. Nasi piłkarze również wypracowali mnóstwo groźnych sytuacji. Długo brakowało ich dobrego sfinalizowania, jak choćby po rajdzie Wadima Iwanowa przez niemal całe boisko.

W 12 minucie po faulu na szybkim Mikołaju Zastawniku z rzutu wolnego huknął Maciej Mizgajski i bramkarz Rekordu tylko spojrzał na piłkę. Do utrzymania prowadzenia do przerwy zabrakło 50 sekund, bowiem bielszczanie po rozegraniu z autu wyrównali.

Po zmianie stron nastąpił szturm naszej drużyny. Sam na sam był Zastawnik, Iwanow trafił w słupek, a rywale… wyprowadzili kontrę i wyszli na prowadzenie. Cieszyli się nim krótko, bo strzegący bielskiej bramki Bartłomiej Nawrat wyrzucił piłkę pod nogi Roberta Gładczaka i było 2:2.

Po chwili Rekord znów wyszedł z szybka akcją, pojedynek jeden na jeden wygrał Krzyśka, ale nadbiegający Łukasz Biel ręką skierował piłkę do siatki, a sędziowie uznali to trafienie. To zresztą nie pierwszy taki przypadek w bielskiej hali, bo w  poprzednim sezonie straciliśmy tam gola w podobny sposób.

Nasi nie rezygnowali, choć było nerwowo. Stan poprzeczki sprawdził debiutujący w barwach CLEAREX-u Sebastian Leszczak, a po chwili Iwanow z bliska w ekwilibrystyczny sposób wyrównał.

Niestety końcówka nam nie wyszła. Najpierw była strata piłki i w efekcie gola, potem wycofanie bramkarza i przypadkowy samobój Mizgajskiego, wreszcie szósta bramka dla gospodarzy.

I w sumie po naszym dobrym i – co tu kryć – pechowym meczu przegraliśmy bardzo wysoko, zważywszy na przebieg gry.